Nadmierna potrzeba aprobaty to kolejna cecha osobowości, która sprawia, że stajemy się podatni na stany lękowe. Wynika ona z obniżonej samooceny, postrzegania siebie jako osoby, mówiąc kolokwialnie, gorszej od innych. W wyniku tego wciąż potrzebujemy potwierdzenia z zewnątrz, że to co robimy, mówimy, to jacy jesteśmy jest akceptowane przez otoczenie.
Osoba o niskim poczuciu własnej wartości odczuwa zagrożenie, że zostanie odrzucona ze względu na swoją niedoskonałość. Dlatego jest gotowa na szereg poświęceń by spełnić oczekiwania innych ludzi, ignorując na ogół z własne potrzeby.
Obawiając się, że nie otrzyma tego czego pragnie – wsparcia, miłości, akceptacji sięga po narzędzia manipulacji. Oto przykładowe role w jakie wchodzą osoby o niskiej samoocenie:
Mistrz poświęceń. Taki ktoś nieproszony wyręcza innych, wybacza nielojalność, zdradę, lekceważenie. Nie robi tego jednak bezinteresownie. Liczy na aprobatę.
Biedactwo. Manifestowanie słabości, kruchości, bezradności ma powstrzymać innych przed zwiększeniem oczekiwań.
Zbawiciel. Ratuje innych z opresji, staje na głowie, załatwia sprawy niemożliwe do załatwienia po to aby stać się potrzebnym, niezastąpionym.
Taka praktyka w dłuższym dystansie wywołuje frustrację gdyż rezygnowanie ze swoich pragnień przynosi urazę a nawet skrywaną złość. To zaś stanowi znakomite podłoże dla powstawania napięcia i lęku.
PRZYCZYNY
Powodem niskiej samooceny są najczęściej błędy wychowawcze. Należą do nich:
– Komunikaty zawierające uogólnione toksyczne treści godzące w nasz wizerunek takie jak: „jesteś beznadziejny”, „jak ty wyglądasz?”, „co z ciebie wyrośnie?” itp. Powtarzane często utwierdzają nas w przekonaniu, że jesteśmy bezwartościowi.
– Raniące komunikaty. Gdy zwracamy się do dziecka w konstruktywny sposób mówiąc na przykład – „nie podoba mi się, to, że brudzisz ubranie” informujemy, że jakieś zachowanie nie jest przez nas aprobowane. W tym wypadku odnosimy się do sytuacji. Gdy zmieniamy komunikat na raniący i mówimy „jesteś złym dzieckiem bo przez ciebie muszę ciągle prać i sprzątać” używamy swojej akceptacji jako środka transakcyjnego sugerując, że zależy ona od zachowania.
– Nadmierne wymagania i bagatelizowanie sukcesów. „Zdałaś egzamin? To chyba naturalne?”, „Trafiło się ślepej kurze ziarno”. To sprawia, że przestajemy dostrzegać nasze osiągnięcia.
– Wywoływanie poczucia winy np. „zaharowuję się dla ciebie a ty nie możesz zrobić o co cię proszę”. To sprawia, że w późniejszym życiu czujemy się reprezentantami innych osób. Boimy się ich zawieść.
– Ciągła krytyka przerywana jedynie pochwałami z powodu jakiegoś sukcesu. To utwierdza nas w przekonaniu, że musimy nieustannie się starać by zasłużyć na akceptację.
Do obniżenia samooceny mogą także przyczynić się trudne warunki dorastania np. w dysfunkcyjnej rodzinie, z awanturami, problemem alkoholowym, zjawiskiem przemocy lub biedy.
Także model życia rodziny, w której potrzeby dzieci są pomijane. Gdy dziecko często słyszy – „daj mi teraz spokój”, „nie widzisz że jestem zajęty?”, „nie zawracaj głowy” ta „niewidzialność” przenosi się często na dorosłe życie.
Nie stanowi dobrego wzoru również wrastanie w środowisku osób mających niskie poczucie własnej wartości. Rodzice, dla których „świat jest niebezpiecznym miejscem” będą rozwijać w dziecku poczucie zagrożenia i uczyć je postaw defensywnych.
SKUTKI
Kiedy zaczynamy żyć z przekonaniem, że coś jest z nami nie tak, staramy się ze wszystkich sił ukryć ten fakt przed światem. Zaczynamy zaprzeczać sobie.
Negujemy swoje myśli i zachowania, których nie lubimy i nie przyznajemy się do nich.
Gdy uważamy, że nie jesteśmy w czymś dość dobrzy wycofujemy się lub udajemy, że jest inaczej.
Unikamy sytuacji, których nie możemy kontrolować.
Kiedy nie podoba nam się nasze odbicie w lustrze staramy się to ukrywać tak aby inni nie dostrzegli naszych mankamentów.
I tak dalej.
Choć próbujemy chronić siebie, w istocie robimy rzecz odwrotną – odrzucamy własną osobę i wyrządzamy sobie tym krzywdę. Nakręcamy spiralę niskiej samooceny. Całą energię tracimy na ukrywanie tego jak niedoskonali jesteśmy!
STRATEGIE NAPRAWCZE
Podnoszenie samooceny będzie bardziej efektywne kiedy uświadomimy sobie, że sposób w jaki żyjemy na co dzień, odzwierciedla poziom szacunku i zaufania do siebie.
1.Krok pierwszy – zaczynasz żyć świadomie!
Unikanie rozwiązań, życie w zawieszeniu to udawanie. Niedługo zajmę się swoim życiem, rozwiążę problemy ale muszę mieć na to więcej czasu, siły, energii ( niepotrzebne skreślić ). To niestety prosty sposób do tego aby utracić zaufanie do siebie. W głębi serca wiesz, że się oszukujesz. Czy to poprawia twoją samoocenę?
Gdy nazywasz sprawy po imieniu i decydujesz się na konkretne rozwiązania – zyskujesz poczucie sprawczości i stajesz się wiarygodny dla siebie!
2. Krok drugi – bierzesz odpowiedzialność!
Gdy myślisz, że winę za sposób, w jaki żyjesz winę ponosi źle urządzony świat – kreujesz własną bezradność. Również wtedy kiedy oczekujesz, że akceptacja otoczenia zapewni ci to czego potrzebujesz.
Weź odpowiedzialność za:
– swoje decyzje i wybory
– za działania i realizację pragnień
– za swoje zachowanie
– za swoje szczęście oraz zdrowie
– i… za swoją samoocenę
3.Krok trzeci – stajesz się sobą!
Gdy nie dajesz sobie prawa do wyrażania siebie, robisz coś tylko dlatego, że nie potrafisz odmówić… gdy braknie ci odwagi gdy chcesz zawalczyć o siebie, bronić swoich poglądów, odważyć się być sobą – nie masz powodu być czuć się kimś wartościowym. Prawda?
Gdy masz szacunek do własnej osoby, respektujesz swoje prawa do istnienia – jesteś asertywny a wtedy czujesz i wiesz, że twoje życie należy do ciebie.
Nie potrzebujesz dorastać do czyichś oczekiwań i spełniać ich jeśli sobie tego nie życzysz.
Czujesz się silny!!!
4.Krok czwarty – konsekwentnie spełniasz swoje potrzeby!
Jeśli twoje życie wydaje ci się splotem przypadków i zbiegów okoliczności masz pewnie zwyczaj powtarzać sobie „obym znowu wszystkiego nie zepsuł”. Takiemu myśleniu towarzyszy wiele obaw i niepewności.
Jeśli jednak to, czego pragniesz staje się wyborem i priorytetem – myślisz wtedy – zrobię wszystko by mi się udało. I zwykle tak się dzieje. Nawet jeśli coś się nie uda nie masz do siebie pretensji.
5. Masz swoje zasady
Szacunek do siebie jest bardzo cennym kapitałem.
Wyobraź sobie taką oto sytuację: Cenisz sobie lojalność i grę fair play. Jednak jesteś na drodze do upragnionego awansu i… masz okazję pogrążyć swojego konkurenta. Robisz to myśląc: och wiem, że to nie w porządku ale on na pewno zrobiłby to samo gdyby chodziło o mnie. Tłumaczysz się, jednak w głębi serca z pewnością nie czujesz się dobrze.
Takie sytuacje sprawiają, że na twój wizerunku pojawiają się rysy a to przekłada się na samoocenę.
Dlatego robiąc to w co wierzysz i postępując zgodnie z własnym kodeksem sprawiasz że czujesz szacunek do siebie!
6. Krok szósty – Umiesz się cieszyć tym co masz.
Jeśli twoja uwaga koncentruje się na brakach i mankamentach zadowolenie z życia spada a wraz z nim samoocena.
Pora więc zmienić punkt koncentracji na to co masz, co cię buduje, wspiera, cieszy…
I nie mów, że nie masz powodów do radości!
Neil Pasricha, autor jednego z najpopularniejszych blogów ostatnich lat , doświadczył serii tragicznych wydarzeń: bankructwa, śmierci najbliższych osób. Wtedy to założył blog, na którym zaczął umieszczać wszystkie najdrobniejsze powody do radości – założenie ciepłej bielizny, prosto z suszarki, ten moment kiedy prawie zasypiasz i uświadamiasz sobie, że właśnie zasypiasz, ludzie, którzy są podobni do swoich psów, zapach kredek, moment, kiedy stoisz w kolejce i właśnie otwierana jest nowa kasa, kiedy dentysta mówi, że nie masz żadnych ubytków, głośnie śmianie się z czegoś kiedy jesteś sam w domu…
Radość to skuteczne antidotum. Tam gdzie ona jest tam nie ma lęku!
Najnowsze komentarze