Znacie sytuacje, kiedy na przykład on po raz kolejny opowiada w towarzystwie ulubiony dowcip z brodą, z którego najgłośniej sam się śmieje albo kiedy ona znika w sklepie „tylko na chwileczkę” po czym wchłania ją czarna dziura? 

Otóż okazuje się, że te pozornie nieszkodliwe sytuacje, kiedy pojawiają się regularnie, są w stanie osłabić nasze uczucia i wywołać kryzys w związku.  Na początku wywołują irytację, potem zniecierpliwienie aż w końcu pojawia się reakcja „alergiczna”. Poziom złości staje się nieadekwatny do wydarzenia. W tym momencie czujemy, że mamy partnera naprawdę dość!

Może więc warto zastanowić się, które z irytujących przyzwyczajeń są najgorsze. Oto kilka z nich:

1.Używanie pieszczotliwych wyrażeń w towarzystwie. Nie tylko mężczyzn irytują „Misiaczki” i „Ciapusie” w większym gronie.  „Kiedy urodził się nasz synek Mikołaj – mówi Beata – mój szczęśliwy mąż zaczął mówić do mnie „mamusiu”. To było bardzo miłe do chwili, gdy zaczął się tak do zwracać dosłownie wszędzie. Kiedy mówi do mnie tak przy obcych osobach czuję się jak idiotka. Czy ja wyglądam na jego mamusię??? Przy znajomych też tego nie lubię bo mam 26 lat i chciałabym czuć się kobietą, nie tylko żoną i matką.”

Co w tym złego?

Pieszczotliwe przezwisko kiedy mówisz o niej „Grubasku” lub ona do ciebie „Muminku” to element waszej intymności. Kiedy wynosisz je na zewnątrz partner może czuć się zażenowany. Uszanuj jego uczucia i nie nazywaj go publicznie w ten sposób jeśli sobie nie życzy.  

2.Opowiadanie innym osobom o partnerze, jego słabostkach lub śmiesznostkach dawnych i obecnych. „Moja była dziewczyna dowiedziała się kiedyś na naszym rodzinnym przyjęciu o tym jak byłem mały i zgubiłem się w wesołym miasteczku – mówi Rafał (19 lat ) Miałem 5 lat, wystraszyłem się, płakałem i wzywano moich rodziców przez megafon. Mama opowiedziała to niepotrzebnie a Iwona podłapała i zaczęła zabawiać tą anegdotą znajomych. Po trzecim razie wkurzyłem się i po prostu z nią zerwałem”. 

Co w tym złego?

Możesz zranić uczucia partnera ponieważ bawisz się jego kosztem. Tobie może się to wydawać nieszkodliwe ale dorosły mężczyzna nie chce aby  wszyscy dowiedzieli się o płaczu w wesołym miasteczku, a kobieta na przykład o tym, że podstawówce miała nadwagę i przezywano ją Parówka.

3. Robienie bałaganu

Chodzi o przysłowiowe brudne skarpetki, niezakręconą tubkę pasty do zębów itp. Choć wydaje się, że to drobiazgi jednak codzienne potykanie się o porzucone przedmioty, konieczność ciągłego sprzątania po kimś mogą stać się prawdziwą bombą z opóźnionym zapłonem. Znam kobietę, która podjęła ostateczną decyzję o rozstaniu po tym jak po raz może setny prysznic wannowy oblał ją od stóp do głów gdy chciała napuścić  wody do wanny. Wszystko dlatego, że partner za każdym razem gdy używał prysznica zapominał przestawić pokrętło na właściwą pozycję. 

Co w tym złego?

Czy chodzi o nieszczęsny prysznic czy też o buty na środku przedpokoju przesłanie brzmi: nie jesteś dla mnie dostatecznie ważna/ważny by cię słuchać i brać sobie do serca twoje prośby. To chyba nie wymaga dalszego komentarza.

4. Uwagi do stroju partnera

Wymuszanie na drugiej osobie by ubierała się zgodnie z naszymi oczekiwaniami czyli zmuszanie partnera aby porzucił ulubione jeansy i zakładał krawat, od kobiety aby nosiła wysokie obcasy choć woli buty sportowe, to także, jak się okazuje, chodzenie po kruchym lodzie. Często spotykam się z komentarzami osób, które spotkały się z tym w zakończonym związku, i uważają, że to było irytujące.  

Co w tym złego?

Ubranie to rodzaj komunikatu na temat tego kim jesteśmy, mówi wiele o naszych upodobaniach, stylu życia, więc przebrani  nie czujemy się w pełni sobą. Gdy partner krytykuje nasze stroje uważamy, że nas nie akceptuje. 

5. Koloryzowanie 

Są osoby, które mają potrzebę dramatyzowania i przerysowywania. To jest zwykle zabawne jedynie na początku. Potem zaczyna nas to irytować. „Moja dziewczyna ze wszystkiego robiła wielki show przed ludźmi – mówi Kuba ( 24 lata ). Kiedyś w czasie deszczu przejeżdżający obok samochód zachlapał jej trochę spodnie. Potem gdy słuchałem jak opowiada o tym przez telefon koleżance  nie wierzyłem w to co słyszę. Wolno przejeżdżający samochód stał się pędzącym bolidem, mała kałuża zamieniła się w Bajkał* a ona omal nie utonęła”.

Co w tym złego?

Kiedy mamy świadomość, że opisywane znajomym ( lub nieznajomym 😉 ) sytuacje nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością zauważamy jak wielka jest u naszego partnera potrzeba skupiania na sobie uwagi. W końcu staje się to karykaturalne.  

Z pewnością można znaleźć jeszcze trochę zachowań, które wystawiają naszą cierpliwość na próbę.  Może podzielicie się z nami swoimi propozycjami?

*najgłębsze jezioro świata